• Banner-Header
    Banner-Header

Wybrane strony przedwojennego tygodnika - As - Nr 11 z 15 marca 1936 r. / rok II

Z pierwszych stron gazet

Z kraju i ze świata

Gwiazdy, Gwiazdozbiory

Moda, moda, moda...

W kl30 obiektywie

7 Dni Dobrej Gospodyni

Dzisiaj jest: 19 Marzec 2024    |    Imieniny obchodzą: Józef, Bogdan, Marek

Zobacz zdjęcia w Fotoplastykonie KL30

ITD - I TYLKO DOBRE

 As - Nr 11/1936 r./rok II

 

Było... nie minęło...

  CP by casino

  Dziwnym jest, jak prędko ludzie przyzwyczajają się do wszelkiego rodzaju nowości. Przecież dwadzieścia lat temu radio należało właściwie jeszcze do rzeczy niedostępnych, nieudoskonalonych, o których co najwyżej czytaliśmy tu i ówdzie w ówczesnych gazetach. Wiedziano o tym, że istnieje radiotelegrafia. 

  Przecież z niej korzystano podczas wojny. Ale mało kto jednak, poza specjalistami, interesującymi się tymi sprawami, przypuszczał, że rozwój tego wynalazku będzie tak raptowny i że w ciągu kilkunastu lat lampowy aparat radiowy, nie mówiąc już o detektorze, stanie się dostępny dla wszystkich. Co więcej, że funkcjonowanie tych aparatów i odbiór audycji będą tak doskonałe, iż znajdą one szerokie zastosowanie nawet w salach koncertowych, poświęconych „czystej” muzyce. Słuchanie produkcji muzycznych lub  oracji wybitnych ludzi u siebie w domu, nawiązanie kontaktu ze znaczną częścią globu ziemskiego, zależne zupełnie tylko od widzimisię posiadacza radio-aparatu jest niesłychanym zwycięstwem człowieka w walce z przestrzenią. Poprzez setki i tysiące kilometrów biegną tajemnicze impulsy elektryczne, w które mikrofon stacji nadawczej zamienia fale głosowe. I my, siedząc przy odbiorniku, lekkim ruchem ręki wybieramy sobie dowolnie to, co nas w danej chwili bawi lub ciekawi.

     Niespokojna natura ludzka, a można by powiedzieć także dążność do doskonałości, nie zadawala się tymi osiągniętymi sukcesami. Cóż nam z tego, że możemy słyszeć świetnego artystę lub interesującego mówcę, kiedy go nie widzimy i nie możemy go obserwować ! Dlaczego mamy zadowolić się słuchanym opisem jakiegoś ciekawego zdarzenia lub reportażem ? Już samo to pytanie uwydatnia olbrzymie, mimo wszystko, braki dotychczasowych urządzeń przekazywania na odległość całokształtu jakiegoś zjawiska. W wielu wypadkach przecież wrażenie wzrokowe jest nie do zastąpienia przez żaden, choćby najbarwniejszy opis mówiony. Porównujemy np. słuchowiska radiowe z prawdziwym żywym teatrem lub zawody sportowe z relacją o nich.

    A więc nie można się dziwić, że wypatrujemy od kilku lat wiadomości o postępach telewizji.

    Otóż nie ulega wątpliwości, że postęp telewizji nie idzie w tym samym tempie, do jakiego przyzwyczaiło nas radio. Pomyślmy tylko, że do dnia dzisiejszego i w dalekiej jeszcze przyszłości przekazywanie jakiegokolwiek obrazka odbywa się i odbywać się będzie etapami, tj. punkt po punkcie. Nie spotykamy się więc tutaj z takim wypadkiem, jaki istnieje np. przy fotografii zwyczajnej, w której za jednym zamachem – w jakimś ułamku sekundy – mamy obraz gotowy na kliszy. Obraz, który powstał nie stopniowo, tylko za jednym zamachem. – W przekazywaniu obrazów na odległość jednak cały obraz zostaje podzielony na olbrzymią ilość punktów świetlnych. Każdy z tych punktów, mniej lub więcej jasnych, zostaje z odpowiednim do tego zmiennym natężeniem przekazywany i wtedy na ekranie odbiorczym z sumy tych poszczególnych punktów świetlnych o różnym nasileniu powstaje gotowy obraz. To przekazywanie poszczególnych punktów świetlnych musi się odbywać z niesłychaną szybkością. Zwłaszcza, że chcąc na ekranie odbiorczym mieć obrazy, przypominające obrazy na ekranie kinematograficznym, musimy na sekundę przesłać przynajmniej 25 obrazków.

    W praktyce oznacza to, że w jednej sekundzie przesyła się aż milion impulsów świetlnych. Obraz twarzy osoby siedzącej w kabinie nadawczej zostaje bowiem rozłożony na 40.000 kolejno po sobie naświetlonych punktów, a ponieważ w ciągu sekundy musimy przekazać 25 zdjęć z całej twarzy, prosty rachunek wykazuje, że każdy element punktowy na twarzy tejże osoby zostaje przez  aparaturę  nadawczą naświetlony raptem przez 1 milionową część sekundy ! A my przecież chcemy widzieć na ekranie odbiorczym obraz jasny i wyraźny. Jakaż więc musi być siła światła zarówno w aparaturze nadawczej i odbiorczej, aby przy tak krótkim oświetleniu otrzymać wynik pożądany. Ten „brak światła” jest właśnie jedną z głównych trudności telewizji. On to powoduje również, że obrazy przekazywane i odbierane przez istniejące odbiorniki telewizyjne nie przekraczają w długości, wzgl. szerokości kilkudziesięciu. Im większy bowiem jest obraz, tym więcej oczywiście jest tych punktowych elementów świetlnych, które w sekundzie musi się przekazać. Nic dziwnego więc, że obrazki na ekranie odbiorczym są stosunkowo ciemne i mało wyraźne.

    Na razie więc nie można mówić o tym, ażeby telewizja mogła nam już dać kino na odległość. Na to obrazy są za małe i za ciemne.

    Czyniono wprawdzie próby powiększenia tych obrazów drogą projekcji. A więc obraz z ekranu aparatu odbiorczego zostaje rzucony na większy ekran, tak, jak się to dzieje przy projekcji zwyczajnych filmów kinematograficznych na sali kinowej. Osiągnięto  w ten sposób obrazy o wielkości kilku metrów kwadratowych.

    Inną metodę powiększenia obrazów telewizyjnych zastosował prof. Karolus. Jak bowiem na załączonych fotografiach widzimy, cały ekran pokryty jest wielką ilością elektrycznych żarówek. Jest ich np. 10 000. Poszczególne impulsy świetlne powodują zaświecenie się poszczególnych lampek, przy czym światło oczywiście ma zmienne natężenie, zależnie od tego czy w danym miejscu ma być punkt mniej lub więcej jasny. W ten sposób można z daleka nawet zaobserwować obrazy na tym ekranie telewizyjnym, co dotychczas było przecież niemożliwe. Ale także i ten system jest daleki od doskonałości. Świadczą o tym choćby  załączone fotografie, pokazujące, jak wyglądają z bliska obrazy na tym ekranie żarówkowym. Obraz taki także i z odległości pozostawia jeszcze wiele do życzenia. Chociaż więc telewizja nie jest jeszcze dojrzała do uzupełnienia aparatów radiowych pod względem wizualnym, to jednak praca nad jej udoskonaleniem trwa nieustannie i może w niedalekiej przyszłości stanie się ona dostępną dla wszystkich.

    W jakiej formie ma to być urzeczywistnione ? Nie ulega najmniejszej kwestii, że ideałem odbiorczego aparatu telewizyjnego będzie połączenie go z aparatem radiowym w jedną całość, przy czym w grę wchodzi wbudowanie obu odbiorników w jedną skrzynkę, pod względem formatu taką, aby nie zajmowała zbyt wiele miejsca, co da się uskutecznić tylko wówczas, jeśli t.zw. ekran telewizyjny doprowadzimy do małych rozmiarów. Wówczas spełni się marzenie wielu konstruktorów, którzy dążą do stworzenia aparatu, umożliwiającego widzenie i słuchanie przebiegu pewnych zdarzeń, rozgrywających się na odległość.

     Jeszcze wiele wody upłynie, zanim to marzenie stanie się rzeczywistością. Wspomniane w artykule trudności z pokonaniem warunków świetlnych przy reprodukcji obrazów telewizyjnych są prawdopodobnie ostatnią przeszkodą do realizacji wielkiego dzieła nowoczesnej techniki.

 

Inż. A. ("AS" - Nr 26/1937)

                                                            
 

Nasze Asy – Reklamujemy – Nasze Asy – Polecamy – Nasze Asy – Rekomendujemy – Nasze Asy