W związku ze zbliżającymi się letnimi igrzyskami olimpijskimi i naszymi nadziejami na zdobycie nowych laurów, robimy mimo woli przegląd tych zawodników, którzy naszemu sportowi przyczynili sławy i rozgłosu. Na pierwsze miejsce wysuwa się Pani Halina Konopacka, obecnie ministrowa Matuszewska, była mistrzyni świata w rzucie dyskiem.
Dzięki niej bowiem po raz pierwszy sztandar Polski przy triumfalnym wtórze naszego hymnu narodowego wzniósł się zwycięsko na maszcie olimpijskim.
Było to w roku 1928 na Olimpiadzie w Amsterdamie. Poza tym dwukrotnie jeszcze zdobyła Halina Konopacka - Matuszewska mistrzostwo i rekord świata w rzucie dyskiem a mianowicie w roku 1926 na II światowych Igrzyskach Kobiet w Göteborgu i w roku 1930 na tychże samych III – ich Igrzyskach w Pradze. Utrzymuje zatem przez pełnych pięć lat, tj. aż do chwili swego ustąpienia z szeregów czynnych sportsmenek w roku 1931, mistrzostwo i rekord świata w rzucie dyskiem. Od tej pory, tj. od lat pięciu tylko dwie kobiety, jedna z nich Weissówna, rzuciły lepiej dyskiem.
Pani Halina Konopacka nie ograniczała się jednakże w swych wyczynach sportowych do rzucania dyskiem. Uprawiała wszystkie niemal rodzaje sportu, tak, że prasa sportowa obdarzała ją stale zaszczytnym tytułem: „All round sprtswomen” (wszechstronnie sportowa). Pisma zagraniczne podkreślały przy tym przy każdej sposobności, że nasza rodaczka wodzi prym, jako piękna i efektowna kobieta wśród innych zawodniczek.
Taką też i nasza sławna mistrzyni pozostała. Nienagannie smukła i młodzieńczo urocza, prosta i ujmująca w obejściu, o jasnym żywym spojrzeniu i szczerym, zdrowym uśmiechu.
Ale czy to możliwe, żeby wycofała się ze sportu w ogóle ? Czu uprawia sporty i jakie ? Czy zarzuciła lekką atletykę ? Jaki jest obecnie stosunek mistrzyni do sportu ? Te wszystkie pytania nasunęły się przy sposobności miłej rozmowy z ministrową Haliną Matuszewską.
- Choć sportu nie uprawiam obecnie jako zawodniczka, jednakże go nie zaniechałam – objaśnia mi uprzejmie ministrowa Matuszewska. – W dalszym ciągu jestem jego gorącą wyznawczynią i propagatorką. Poza lekką atletyką pływam, gram w tenisa, jeżdżę na nartach. Uważam, że sport jest dla zdrowia duszy i ciała na równi z powietrzem, słońcem i wodą. Odmładza, hartuje, daje olbrzymią dozę radości, zadowolenia i pewności siebie.
To też z całą gotowością przyjęłam powierzoną mi godność prezesa Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej wśród kobiet w oddziale warszawskim. Na tym polu dużo, bardzo dużo należy jeszcze zdziałać u nas. Jesteśmy znacznie w tyle za innymi. Brak przede wszystkim zrozumienia dobrodziejstwa sportu wśród ogółu kobiet.
Zwłaszcza tym się bardzo interesuję. Biorę udział w różnych zjazdach, imprezach, byłam na zimowej Olimpiadzie w Garmisch i jadę w lecie na Olimpiadę do Berlina. Naturalnie tylko jako widz, z boisk wycofałam się już raz na zawsze !
- A proszę mi jeszcze powiedzieć – ryzykuję pytanie – czy tak od czasu do czasu rzuca Pani ministrowa jeszcze dyskiem ?
- Naturalnie – odpowiada mi z miłym uśmiechem moja rozmówczyni. – Lekką atletykę uważam za królową sportu ! A dyskiem rzucam, choćby dla wskrzeszenia tej niezapomnianej chwili zwycięstwa na Olimpiadzie. Było to dla mnie chyba największe przeżycie. Złoty medal, który wówczas zdobyłam, stanowi dla mnie najmilszą i najcenniejszą pamiątkę.
Zofia Ordyńska ("AS" - Nr 13/1936)