Od kilku miesięcy niebo nad Francją zaludniło się dziwnymi i nieoczekiwanymi istotami. Są to malutkie samoloty, fabrykowane przez amatorów w garażach, restauracjach, prywatnych mieszkaniach. Te małe awionetki nowego systemu zaopatrzone w motorek motocyklowy, zaczynają się mnożyć, wychodzić ze swoich schowków, rulować po lotniskach i – co jest najdziwniejsze – latać !
Geneza tego „lekkiego lotnictwa” przypomina bajkę.
Z rakietą zapoznałem się dość dawno. Jeszcze jako kilkunastoletni sztubak. Urządzano w moim miasteczku zabawę ogrodową na cel dobroczynny. Oczywiście, jak przy podobnych okazjach bywa, miano też puścić ognie sztuczne. Komitet więc zakupił większą ilość „arcydzieł pyrotechniki” i postanowił nimi uświetnić zabawę. Lecz w ostatniej chwili okazało się, że nikt nie umie ich puszczać. Nie umiałem i ja, ale co mi to szkodziło, gdy nadarzyła się okazja zrobienia nowych doświadczeń ?
Niełatwo o rozmowę z Antoinem, dyktatorem mody, a zwłaszcza fryzury kobiecej. Polak z pochodzenia, o czysto polskim nazwisku Cierplikowski, zachował z niego tylko jedną, jak żartują Francuzi, sylabę: „pli” (co oznacza: fałdy, jakie układa…).
Antoine jest dziwnym człowiekiem. Nie robi sobie żadnej reklamy, zajmuje lokal drewniany, w starej kamienicy, a mimo to powodzenie jego wciąż wzmaga się, zaś piękne panie czynią największe wysiłki, by móc otrzymać zaproszenie na któryś z balów mistrza mody. On tymczasem podróżuje własnym samolotem między jedną a drugą stolicą świata, narzucając damom swe rady, bez dyskusji…
Jest przy tym prawdziwym artystą… Nie zawsze skłonny do zwierzeń – ma jednak, chwile, w których przejawia swe myśli – a wtedy słowa jego są pełne natchnienia i bogactwa, zdradzając głębię jego duszy, tak często uważanej za pozerską przez – zbyt płytkich snobów.
Jednym z najważniejszych zagadnień z dziedziny aeronautyki, zaprzątającym stale umysły konstruktorów i wynalazców była kwesta absolutnego bezpieczeństwa lotu i możliwość pewnego i spokojnego lądowania w wypadku defektu silnika.
Lotnictwo nie należy do sportów, w których kobiety pokusiły się od razu o współzawodnictwo z mężczyznami. Zapewne dlatego, że w pierwszych – zupełnie ikarowych próbach – na samym początku obecnego stulecia tkwiła zbyt wielka doza ryzyka, przekraczająca wyobraźnię i odwagę nawet najśmielszych kobiet. Drogi powietrzne były już dobrze utorowane przez mężczyzn, gdy płeć piękna zaczęła na nich odnosić pierwsze swe triumfy lotnicze.